Likwidacja ZUS nie jest trudna. Powinniśmy zdawać sprawę z tego, że na przeszkodzie stoi wyłącznie chęć utrzymania uprzywilejowanej pozycji przez budowniczych Polski Ludowej (i III RP).

Jakiś czas temu opisałem propozycję zmiany systemu podatkowego. Zmiana ta polegałaby na rezygnacji z podatku dochodowego (CIT i PIT) i wprowadzeniu w to miejsce podatku lokalnego od przedsiębiorstw. Podatek ten można rozumieć jako opłata za korzystanie z zasobów lokalnych. Naliczany byłby (tak jak VAT) od wartości dodanej. Dzięki temu jego naliczanie, ściąganie i kontrola byłyby proste.

Podatek wyliczałoby się ze wzoru:

stawka * (wartość_dodana - ilość_zatrudnionych_z_rodziną * kwota_wolna)


 

Stawka i kwota wolna mogłyby być określane odgórnie w jakimś przedziale i ustalane przez samorządy.

We wskazanym tekście dowodzę, że przy stawce tego podatku w granicach 15-16% i kwocie wolnej 5tys można by obniżyć podatek VAT do tego samego poziomu, uzyskując podatek liniowy.

Zastanówmy się teraz, czy podnosząc stawki tego podatku moglibyśmy zrezygnować ze składek ZUS. Załóżmy, że zamiast obniżać VAT, podniesiemy stawki podatku lokalnego o którym mowa do takiego poziomu jak VAT (23%). Uzyskamy z tego podatku w ciągu roku (objaśnienie wartości we wskazanym tekście o podatkach):

23% * (625mld - 13,75mln * 5tys) = 128mld

Tymczasem na rok 2012 zaplanowano:

  • CIT – 29.6 mld

  • PIT – 42.4 mld

Razem : 72mld

Różnica daje aż 56mld, podczas gdy obecnie składki na fundusz emerytalny wynoszą około 48mld. Jednak na wypłaty emerytur wydajemy prawie dwa razy więcej (84mld). W końcu budowniczy PRL muszą mieć odpowiednie uposażenie. Mam nadzieję, że młodzi ludzie się w końcu wkurzą i doprowadzą do zmiany tej sytuacji.

Mamy 6mln osób w wieku poprodukcyjnym. Rezygnując z ZUS i wprowadzając emeryturę państwową możemy bez szkody dla budżetu przeznaczyć na wypłaty emerytur 36mld (84-48 – obecne dofinansowanie ZUS) + 56mld (większy podatek). Czyli mamy na jedną osobę w wieku poprodukcyjnym (36mld+56mld)/6mln = 15333 rocznie, 1277 zł miesięcznie. Jest to kwota „na rękę” (nie opodatkowana).

To są tylko szacunki. Wprowadzając oszczędności (np. likwidacja ZUS) możemy uzyskać większe kwoty na emerytury, zmniejszyć podatki lub zmniejszyć deficyt. Być może trzeba będzie utworzyć obok pomocy społecznej system pomocy emerytowanym ubekom i ich współpracownikom, którzy nie mogą żyć za mniej niż 4tys. miesięcznie. Ale niech nikt nie mówi, że ZUS'u zlikwidować się nie da.

Powtórzę jeszcze atuty proponowanego rozwiązania (bez obniżki, ale dodając na końcu dwa nowe):

  • całkowita likwidacja PIT od osób nie prowadzących działalności gospodarczej,

  • bardzo łatwy w wyliczeniu i ściąganiu,

  • łatwość kontroli, uszczelnienie systemu,

  • wysoka kwota wolna; na przykład właściciel kiosku z 4-ro osobową rodziną, zatrudniający ekspedientkę z jedną osobą na utrzymaniu, nie zapłaci w ogóle podatku (poza VAT'em), póki jego zysk nie przekroczy w roku 6*5tys = 30tys PLN;

  • brak przymusu zarabiania dla podmiotów gospodarczych zniesie bariery dla przedsiębiorczości;

  • likwidacja ZUS zniesie najbardziej niesprawiedliwy podatek i spowoduje rozwój ubezpieczeń;


 

Na koniec prośba do rządu i jego pożal się Boże „ekspertów”: możecie nas dalej gnębić. Możecie kazać nam pracować do śmierci i szczuć nas ZUS'em. Tylko błagam: nie mówcie, że to dla naszego dobra!!!!!

I jeszcze jedno: Polska to kraj dla starych ludzi. Nie dlatego, żeby im u nas było nadzwyczaj dobrze. Starzy ludzie miewają już demencję i mogą żyć spokojnie. Ja niestety pamiętam, jak Janusz Lewandowski nawoływał do niszczenia „planktonu gospodarczego”, aby „prawdziwym biznesmenom” nie brakło rąk do pracy. Kiedy więc znów słyszę, że mamy pracować dłużej, bo braknie rąk do pracy, to mi ciśnienie skacze. A może tym „mędrcom” o to właśnie chodzi? Chcą mnie wykończyć przed emeryturą?